Marek Sikorski. Marek Sikorski.
516
BLOG

Na granicy legendy i wiary. Kamienne mandyliony i veraikony na ziemi kłodzkiej

Marek Sikorski. Marek Sikorski. Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

image

zob. stronę:
www.marek-sikorski-autor.blog.pl 

 

Kilka kamiennych rzeźb  twarzy Chrystusa spotykamy na ziemi kłodzkiej. Czy w tych średniowiecznych, okrytych patyną czasu rzeźbach nie kryje się coś tajemniczego? A może to nic nadzwyczajnego, tylko zwykłe wyimaginowane przedstawienia oblicza Chrystusa, które niczym nie wyróżniają się, a tylko są bardzo stare. Gdy jednak bliżej przyjrzymy się tym średniowiecznym rzeźbom, spotykamy coś niezwykle zdumiewającego. To ciężar czasu i echo sięgających starożytności dwóch opowieści, które z czasem przerodziły się w jeden z największych kultów religijnych.

Aby wyjaśnić sekret kamiennych twarzy Chrystusa, zacznijmy od tych starożytnych opowieści. Otóż najpierw pojawia się w kilka wieków po Chrystusie legenda o Jego cudownym obliczu. Później zrodziło się marzenie o cudownych wizerunkach Zbawiciela. A wszystko to razem stworzyło jeden z najstarszych kultów religijnych - kult Świętego Oblicza. Jego świadkami są zapomniane dziś veraikony i mandyliony, które swoim zasięgiem ogarnęły cały chrześcijański świat: znane były w Europie, w Bizancjum, Azji Mniejszej, a także w dalekiej Rosji. Istnieją dwie legendy o rzekomo prawdziwych wizerunkach twarzy Chrystusa. Oczywiście opowieści te są tylko dla nas współczesnych legendami, kiedyś przed wiekami byłoby bluźnierstwem nazwanie ich legendą.

image

Król Abgar z wizerunkiem twarzy Chrystusa,
fragment malowidła ściennego, kościół Bożogrobców w Nysie

Jedna z tych legend, oparta na przekazie pisemnym, pochodząca z apokryfu z IV wieku mówi, że król Abgar z Edessy cierpiał na trąd, a usłyszawszy o Chrystusie wysłał do Niego list. Prosił Pana o pomoc i uzdrowienie. Ponieważ Chrystus nie mógł przybyć do Edessy, wysłał swojego ucznia. Wraz z nim przekazał odciśnięty na chuście wizerunek swojej twarzy. Tym uczniem był apostoł św. Tadeusz Juda, którego w sztuce przedstawiano i wizerunkiem twarzy Chrystusa w ręce. Gdy król Abgar zobaczył chustę z twarzą Zbawiciela, od razu wyzdrowiał. Czy nie jest to osobliwa historia? Trochę naiwna, lecz w niej ukryta została pewna metafora i religijna prawda. Mówi ona, że oblicze Jezusa w mistycznym czy realnym rozumieniu jest źródłem łask. Tak można by o tej legendzie myśleć współcześnie. Dzięki przypisywaniu temu wizerunkowi cudownej mocy uznano chustę króla Abgara za rzecz świętą. Z biegiem czasu stała się ona jedną z największych relikwii wschodniego Kościoła. Ponoć w X wieku ta słynąca cudami relikwia znajdowała się w Konstantynopolu. Prawdopodobnie w XIII wieku ten uznany za prawdziwy wizerunek twarzy Chrystusa znalazł się w Europie Zachodniej, a przechowywano go w Genui i Rzymie. Jak już wspominaliśmy istnieje też w tradycji chrześcijańskiej druga opowieść o cudownym wizerunku twarzy Chrystusa. Pochodzi ona również z tradycji apokryficznej (np. apokryf Akta Piłata). Mówi ona o postaci św. Weroniki, która według religijnej tradycji była utożsamiana z kobietą uzdrowioną z krwotoków przez Chrystusa. O tym wydarzeniu opowiada nam ewangelia według św. Mateusza, lecz kobieta występuje tam bezimiennie (Mt. 9.20 - 22). Dopiero późniejsza tradycja chrześcijańska, na podstawie apokryfów, wywodzi od tej bezimiennej kobiety postać św. Weroniki, utożsamiają z tą postacią. Ale to już jest tylko legenda. Weronika miała być tą kobietą, która podczas Drogi Krzyżowej Chrystusa otarła Jego umęczoną twarz chustą, na której odbił się wizerunek twarzy Zbawiciela. Kościół, kiedyś czcił oficjalnie św. Weronikę - wskazują na to stare dzieła hagiograficzne, lecz współcześnie w nowych spisach świętych i ich życiorysach nie znajdujemy nic konkretnego opartego o historię na temat tej świętej.

Legenda o chuście św. Weroniki oraz legenda o chuście króla Abgara zainspirowały w sztuce sakralnej jedno z najstarszych wyobrażeń twarzy Chrystusa. Oparte na tych legendach plastyczne wyobrażenia twarzyZbawiciela zaliczane są do grupy acheropoitea (z języka greckiego: a - nie, cheir - ręka, poiteos - uczyniony). Jest to grupa dziel sztuki lub przedmiotów, które według wierzeń zostały uczynione w nadprzyrodzony sposób, bez udziału człowieka. Do tej grupy należały też czczone przez Kościół legendarne całuny Chrystusa, które jak wiemy przedstawiały ponoć Jego prawdziwe oblicze. Do takich należą całuny z Turynu, Compiegne i Besancon. Jedną z najsłynniejszych jest "chusta z Manopello".

Chusty św. Weroniki, zwane veraikonami (z jęz. łac. verus - prawdziwy, z jęz. grec. eikon - obraz), oraz chusty króla Abgara, zwane mandylionami (z jęz. grec. mandylion - chusta) są od stuleci w sztuce dwoma różnymi przedstawieniami, typami twarzy Chrystusa. Veraikony przedstawiały zawsze umęczoną twarz Jezusa, zwykle z koroną cierniową. Natomiast mandyliony, odwrotnie: przedstawiały twarz Zbawiciela nie cierpiącego i zawsze bez korony cierniowej. Legendarne wizerunki twarzy Chrystusa były w sakralnej sztuce rozpowszechnione w różny sposób: w rzeźbie, malarstwie, grafice. Do rozpowszechniana veraikonów i mandylionów przyczynił się oficjalny kościelny kult Świętego Oblicza Chrystusa, zatwierdzony przez papieża Innocentego III w bulli z dnia 3 stycznia 1208 roku. W kilka lat później, bo w roku 1216, Stolica Apostolska ustanowiła dla tego kultu specjalny odpust. Kult Świętego Oblicza rozpowszechnił się szeroko po ogłoszeniu dogmatu o transsubstancjacji, będącego podstawą nauki o Eucharystii. Dlatego też wizerunki Świętego Oblicza Chrystusa, veraikony i madyliony, stały się w sztuce symbolami Eucharystii. Podobnie jak Eucharystia jest według nauki  Kościoła obliczem Jezusa, tak też malowane lub rzeźbione oblicze Chrystusa  jest symbolem Eucharystii. Dlatego też veraikony i mandyliony występujące  na średniowiecznych sakramentariach - miejscach przechowywania Eucharystii - były jej symbolami. Z biegiem czasu legenda o veraikonie i św. Weronice przeszła do przedstawień Pasji Chrystusa - Drogi Krzyżowej. Veraikony i mandyliony spotykamy w sztuce średniowiecznych Niemiec, Czech, Śląska i Polski, a nawet Rosji, Francji i Włoch.

Na ziemi kłodzkiej zachowały się też ślady kultu Świętego Oblicza Chrystusa oraz Jego kamienne pomniki. Należy do nich pięć średniowiecznych wykutych w kamieniu wizerunków twarzy Chrystusa, które znajdują się w Kłodzku (dwa przykłady), po jednym w Żelaźnie, Trzebieszowicach i Szalejewie Górnym. Nasze spotkanie z nimi rozpoczniemy od tympanonu, okazałej rzeźby - veraikon, znajdującej się nad południowym portalem Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku. Podobnie jak portal, rzeźba ta wykonana jest z piaskowca i powstała zapewne po 1462 roku. Przedstawia ona umieszczonych po bokach aniołów, wspierających podtrzymywana   przez św. Weronikę chustę, z przedstawionym na niej wizerunkiem twarzy Chrystusa. Skąd wziął się ten veraikon? Zapewne nie jest to przypadek, ale trudno wobec braku źródeł dokładnie określić przyczyny fundacji tego tympanonu z veraikonem. W budowlach sakralnych tympanony uzupełniano zwykle scenami związanymi z wydarzeniami historycznymi, fundatorami kościołów, patronami lub scenami religijnymi.

 

image

Gotycki portal z veraikonem, kościół Wniebowzięcia NMP w Kłodzku, fot. M.Sikorski

Na umieszczenie tego veriakonu w portalu kłodzkiego kościoła mógł zapewne wpłynąć fakt, że budowla należała do zakonu rycerskiego joannitów, wywodzącego się z Ziemi Świętej - miejsca pochodzenia legendy o Świętym Obliczu Jezusa. Oczywiście jest zrozumiale, że drugim powodem był fakt, iż ten kult był szeroko rozpowszechniony w średniowieczu. Z XV wieku znane są takie przykłady w sztuce czeskiej i śląskiej.

 

image

Veraikon, kościół Wniebowzięcia NMP w Kłodzku, fot. M.Sikorski

Umieszczony w portalu kłodzkiego kościoła veraikon pełnił też inne symboliczne znaczenie. W języku sztuki i symboliki sakralnej nie ma przypadku. Istnieje tylko ukryta sekretna logika - gra symboli i znaczeń. W rozumieniu mistycznym Kościół jest częścią Chrystusa. Jako budowla sakralna kościół jest Jego symbolem. Dlatego kościoły budowane były na planie krzyża. Zapewne w związku z chrystologiczną symboliką kościoła umieszczono ten veraikon - symbol Chrystusa w Eucharystii.

image

Veraikon, Muzeum w Kłodzku,
reprodukcja ilustracji z mojej książki pt. "An der Grenze der Legende und des Glaubens"

 

Historia drugiego kłodzkiego veraikonu nie jest tak tajemnicza jak poprzedniego. Przyczyną jego fundacji jest dosłownie dramat ludzki. Ten veraikon znajdował się w ścianie frontowej kamienicy przy ul. Łukasińskiego 21 (w styczniu 1993 roku został w bestialski sposób wykuty i skradziony, następnie odzyskany i przechowywany w Muzeum w Kłodzku). Cierpienie ludzkie jest często w rozumieniu religijnym podobne do cierpienia Chrystusa. Osobliwym pomnikiem cierpienia ludzkiego jest omawiany późno gotycki, kłodzki veraikon. Powstał on w roku 1525 jako płaskorzeźba wykonana w piaskowcu. Przedstawia ona twarz cierpiącego Chrystusa z koroną cierniową na głowie. Dlaczego jest mowa o pomniku ludzkiego cierpienia? Wyjaśnia nam to umieszczona niżej wyryta w kamieniu inskrypcja, wypisana w języku niemieckim, której tłumaczenie brzmi: „W roku 1524 spłonęło 76 domów przy ulicy Czeskiej i Szalejewskiej, a w roku 1525 odbudowane one zostały przez Andrzeja Voita z Szalejewa".

Motyw cierpienia - przedstawienie cierpiącej twarzy Chrystusa w tej rzeźbie - jest upamiętnieniem pożaru, który miał miejsce w 1524 roku. O tym magicznym dla mieszkańców Kłodzka wydarzeniu wspomina w swoim dziele "Glaciographia" Georgius Aelurius z 1625 roku. Czytamy tam: „ ... spłonęły domy przy ulicy Szalejewskiej i Czeskiej w niedzielę po Małgorzacie [po święcie Małgorzaty - przyp. Autora] lub 9 lipca zniszczyło się 76 domów. Notatkę o tym pożarze znalazłem też w odkrytym przeze mnie kalendarzu pewnej mszalnej księgi z kościoła parafialnego w Kłodzku".

Fundatorem tej rzeźby był - jak wiemy z inskrypcji - Andrzej Voit z Szalejewa, pochodził on ze starej i znanej rodziny osiadłej w tej miejscowości i był burmistrzem Kłodzka. Ta niewielka płaskorzeźba - veraikon jest zupełnie nie znana i niezauważalna (budynek, w ścianie którego znajduje się ta rzeźba, jeszcze w 1992 roku był skandaliczną ruiną). Jest jak już wiadomo pomnikiem cierpienia mieszkańców Kłodzka, ale też jest jednym z nielicznych zachowanych świadków historii nieistniejącego już kościoła i klasztoru Augustianów na Wzgórzu Zamkowym (dziś twierdza kłodzka). Właśnie w tym klasztorze pierwotnie znajdował się veraikon. Kościół i klasztor Augustianów fundowany był przez arcybiskupa Arnosta z Pardubic w 1355 roku. W czasie wojny trzydziestoletniej (1618 - 1648) został doszczętnie zniszczony.

 

image

Kamienna rzeźba twarzy Chrystusa, sakramentarium, Żelazno,
reprodukcja ilustracji z mojej książki pt. "An der Grenze der Legende und des Glaubens"

A teraz przenieśmy się poza Kłodzko do leżącego przy trasie do Bystrzycy Żelazna, gdzie w tamtejszym kościele pod wezwaniem św. Marcina znajdujemy osobliwą rzeźbę wykonaną z piaskowca. Pochodzi ona prawdopodobnie z lat 1400 - 1450. Jest sakramentarium gotyckim, składającym się z profilowanej ramy zwieńczonej ostrym łukiem, zakończonym profilowanym krzyżem. Pod lukiem znajduje się płaskorzeźbiony wizerunek twarzy Chrystusa, ale bez korony cierniowej, niżej zaś prostokątna nisza zamknięta żelazną kratą. Zwróćmy uwagę, że ten wizerunek nie jest typowym veraikonem, nie ma przecież korony cierniowej, zatem należy uznać go za mandylion, czyli chustę króla Abgara. Sakramentarium to miejsce przechowywania Eucharystii - stąd też jest zupełnie zrozumiałe umieszczenie wizerunku Św. Oblicza Chrystusa jako symbolu Najświętszego Sakramentu.

 

image

Kamienna rzeźba twarzy Chrystusa, Trzebieszowice,
reprodukcja ilustracji z mojej książki pt. "An der Grenze der Legende und des Glaubens"

W Trzebieszowicach, wiosce nad Białą Lądecką, spotykamy pewien kamienny wizerunek twarzy Chrystusa. Znajduje się on w ścianie starego domu pogrzebowego przy tamtejszym kościele parafialnym pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła. Rzeźba ta prawdopodobnie pochodzi z XV wieku, przedstawia twarz Chrystusa, ale bez korony cierniowej. Możemy przyjąć, że mamy tutaj do czynienia raczej z mandylionem - chustą króla Abgara. Wiadome jest, że ta rzeźba znajdowała' się w średniowiecznej budowli tamtejszego kościoła i w czasie barokowej jego przebudowy przeniesiono tę rzeźbę w inne miejsce.

Bardzo ciekawy przykład wizerunku twarzy Chrystusa wykonany w kamieniu znajdujemy w Szalejewie Górnym (miejscowość ta leży na trasie Kłodzko - Duszniki). Rzeźba ta znajduje się w ścianie wieży prowadzącej na dziedziniec kościoła parafialnego pod wezwaniem Św. Jerzego. Rzeźba pochodzi prawdopodobnie z połowy XV wieku. Przedstawia ona chustę z wizerunkiem twarzy Chrystusa bez korony cierniowej, która podtrzymywana jest przez ustawionych po bokach aniołów, a w górnej części znajduje się figura, która z powodu zniszczeń zatraciła czytelność, być może jest to wizerunek anioła lub św. Weroniki. Mamy tu do czynienia z podobną kompozycją jak veraikon z kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku. Trudno jest naprawdę określić, czy jest to veraikon, czy mandylion. Problemem jest zniszczona górna rzeźba. W każdym razie jest to przykład trwania w sztuce legend o cudownym wizerunku Chrystusa.

Te wszystkie opisane kamienne wizerunki twarzy Chrystusa, veraikony i mandyliony są dla nas świadkami kultu Świętego Oblicza, ale też są osobliwymi pomnikami średniowiecznej, religijnej kultury mieszkańców ziemi kłodzkiej.

napisał Marek Sikorski

------

Tekst ten pochodzi z mojej książki pt. Na granicy legendy i wiary, wydanej w 1993 roku oraz z mojej innej książki wydanej w Niemczech pt. An der Grenze der Legende und des Glaubens wydanej w 1994 roku. Książki te są dostępne m.in. w Biliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu lub w Bibliotece Narodowej w Warszawie.

---

Wiele "niemytych dusz" publikuje w internecie oraz drukiem teksty z różnych moich książek. 

Specjalnie publikuję moje teksty w internecie, aby  wskazać źródło ich pochodzenia oraz autora.

Internet ma to do siebie, że wskazuję jednoznacznie i jednocześnie kilka artykułów na ten sam temat, zatem można będzie zauważyć pochodzenie tych i innych moich tekstów.

Na temat moich książek jest na stronie:

www.marek-sikorski-autor.blog.pl 

image

 

 

 

 

 

 

 

 

Tu publikuję artykuły "pro publico bono". Link mojego kanału na YouTube: Marek Sikorski  Link mojej strony internetowej:: Marek Sikorski i jego książki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura